Znamy rozpropagowane przez piłsudczyków stwierdzenie, że „Chcieć to móc”. - Tak, to jest i prawda, i nawet konieczność, że żeby móc, trzeba najpierw mocno chcieć. - Ale jest tu i zdradziecka pułapka – pułapka chcenia nadmiernego,. - Pułapka chciejstwa.

– Jest tu pułapka, bo człowiek i chcieć, i móc może wszystko, a nie wszystko jest dla niego korzystne. Bez patrzenia na ten aspekt częściej będzie to korzystne ale dla oszustów i jego wrogów:

– wszystko, to albo to, co jest dla niego dobre i na tu i teraz, i ku dobrej, ludzkiej przyszłości jego, jego kochanych osób bliskich i wspólnot, zwłaszcza możliwość nieskrępowanego realizowania ich powołań ludzkich m.in. do wolności i do życia;

- jak i może on chcieć tego, co niesie jemu, jego kochanym osobom bliskim i wspólnotom zniewolenie i śmierć.

– Bo człowiek ma wolę wolną, wolę zachowania życia i człowieczeństwa żeby realizować swoje ludzkie cele, zwłaszcza pełnić swoje ludzkie powołania.

- Niestety  bywa że człowiek gdzieś gubi swój kompas moralny, a wtedy może, przewrotnie  powołując się na wolę wolną chcieć realizować wolę swoją, jako wolę swawolną, w tym swoje, czy wszczepione przez jego wrogów mrzonki i chciejstwa.

 

- Bo zarówno brak korzystania ze swojej wolnej woli podczas decyzji wyborów i czynów, czy dla odmowy dalszego wykonywania czynów podjętych błędnie,

- zwłaszcza odmowy w przypadku okłamania, czy zmanipulowania go, albo zaburzenia mu świadomości,

- albo stwierdzenia własnego podążanie za mrzonkami

- poprowadzić nas mogą na drogę chciejstwa.

– Właśnie przez tą naszą wolę swawolną, możemy nieść sobie, naszym kochanym osobom bliskim i wspólnotom zniewolenie i śmierć.

 

-  Swawolić to iść za diabelskim podszeptem „Róbta co chceta”, zapominając, że najpierw trzeba kochać, bo tylko w jej ramach i dla jej celów można robić co się chce.

Ludzkie zalecenie tu brzmi „Kochaj i rób co chcesz”.

 Miłość jest pierwszym ogranicznikiem dla naszych wyborów, decyzji i czynów, nie dopuszcza do decyzji i czynów nieodpowiedzialnych i krótkowzrocznych ze względu na potrzeby życia i człowieczeństwa dojrzałego.

Ludzie którzy prawdziwie, ofiarnie i z poświęceniem osobistym nie realizują swoich miłości, albo w ogóle traktują je tylko emocjonalne a więc w chęci brania są pierwszymi na drodze swawolności.

- Bo w miłości ludzkiej nie chodzi tu o miłość jako emocję z celem brania i posiadania, np. zakochanie, wyrażane zwodniczymi deklaracjami typu „świata poza tobą nie widzę”, czy „w tobie widzę cały świat”, „nieba ci przychylę, gwiazdkę z nieba dam, proś co chcesz”.

 

Prawdziwa miłość to podejmowana i ślubowana „raz na całe życie” decyzja odpowiedzialna, mądra, dalekowzroczna, decyzja rozumu i woli wolnej – woli życia i trwania w człowieczeństwie, nakierowana na budowę wspólnoty ludzkiej, - Wspólnoty ludzkiej jako harmonijnie i zgodnie funkcjonującej wspólnoty ducha, duszy i jako jedno pojmowanego tego co wspólne, co ofiarowywane sobie wzajemnie, rozumianego jako ciało.

– Oznacza to więc i wzajemne tworzenie wspólnej przestrzeni życia, i eliminowanie z niej wszystkiego co złe, brzydkie i chore, z jednoczesnym wspieraniem wszystkiego co dobre, piękne i zdrowe.

– Oznacza to nie tylko wzajemną pomocność w dobrym, zdrowym i pięknym, ale i dbanie o jej bezpieczną przyszłość.

- Oznacza to i dbanie o suwerenność tej przestrzeni, a więc i wymaga aktywności politycznej poza tą przestrzenią, a więc i budowy przyjaznych społeczności, mających ze sobą wiele wspólnego i też zdolne do tworzenia wspólnot ducha i duszy oraz wydzielonych dóbr wspólnych, zasobów i organizacji, w tym organizacji, dotyczących priorytetu działań na rzecz wspólnot większych.

 - Oznacza to i konieczność dbania o suwerenność i tych większych wspólnot ludzkich.

- Oznacza to i że we wspólnotach spajanych miłością musi się wykształcić możliwie stabilny potwierdzany dobrym wychowaniem potomstwa podział funkcji społecznych, w szczególności typowych dla płci. – Wyjątki oczywiście zawsze tu będą, ale nigdy nie mogą przekraczać społecznych granic wyjątku, bo wtedy wyradzają się w patologię społeczną do pilnego zwalczenia.

– Konfliktowanie tu płci ludzkich, zwłaszcza przez feministki (feminazistki), czy homoseksualistów lub gender-seksualistów  to już przejaw antyludzkich i antyspołecznych, oraz antynarodowych i antyrodzinnych ideologii satanizmu i wywodzonej z niej ideologii komunizmu, poprawności politycznej i innych.

 

Mrzonką tu jest że człowieczeństwo mogłoby trwać bez trwałego jego ukierunkowania na życie w pokoju ze wszelkimi społecznością też chcącymi takiego życia i to rozumianego w ten sam sposób,

- a więc i trwania w separacji od ludzi wojny, a zwłaszcza od rozumiejących pokój fałszywie, np. prowadzących  i chcących prowadzić wojny między ludzkimi społecznościami środkami niemilitarnymi.

 

Mrzonki

Mrzonki mylone bywają z marzeniami (koniecznymi ludziom) - te jednak i mieszczą się w normach społecznych, i osiągalne są.

Mrzonki to wyznaczane sobie przez ludzi cele których nie daje się realnie osiągnąć,

- zwłaszcza z powodu ich sprzeczności wewnętrznych,

- zwłaszcza z tytułu równouprawnienia różnych celów,

- posiadania odmiennych systemów wartości, czy różnego ich rozumienia – np. dobra, czy przebaczenia,

- posiadania jakichś wewnętrznych nielogiczności, czy skłóceń (a „nie ostoi się dom skłócony”), utopii,

- zawierania innego rozumienia słów, zwrotów i pojęć przez wykonawców podjętego dzieła (przyczyna niedokończenia mitycznej wieży Babel);

- -, w tym przywilejów dla jednych, które są wrogiem sprawiedliwości bo dyskryminują tych co przywilejów nie mają, krzywdzą ich, zniewalają, a nawet zabijają.

 

Mrzonki to zwłaszcza zadowalanie się wiarą że „będzie dobrze”. – A więc

- porywanie się na dzieła walki – „lecąc na oślep i bez oręża”,

- porywając się na dzieła pracy „nie patrząc końca”, w tym czy porywającym się starczy sił, środków i możliwości działania na dokończenie dzieła i obronienie go w warunkach oporu i zmian otoczenia.

Wiara że „będzie dobrze” to jednak co innego jak wiara w siebie, bo wiara że „będzie dobrze”. jest jednak wiarą przede wszystkim  wypraną z rozumu,

Wiara że „będzie dobrze”, to już wiara w magię. – To wiara zawarta w mniemaniu, że jak bardzo będziemy czegoś chcieli to nam się to spełni.

- To wiara naiwna.

Naiwna bo ani nie poparta przekonaniem o realnych możliwościach i wiarą w siebie, ani wiarą w Bożą pomoc.

- Naiwna, choć poparta prawdziwą obserwacją, że gdy czegoś bardzo chcemy i koncentrujmy się na tym bardzo, to wyłapujemy w otoczeniu wszelkie pojawiające się okazje dla kontynuacji i realizacji dzieła, wręcz cudowne, kiedy przychodzą we właściwym czasie i miejscu;

- W sumie to ta koncentracja naszej woli sprawia, że wykorzystujemy „swoje 5 minut”.

 

Jednak wiara że „będzie dobrze”, a bez liczenia na pomoc Bożą wymaga skorzystania z pomocy i wsparcia wystarczającej liczby życzliwych ludzi.

Jednak naiwnością jest sądzić że w czasach kiedy wróg nas w naszych społecznościach ograbił i poróżnił, a nadto wielu naraz uczynił potrzebującymi pomocy i wsparcia, możemy liczyć na jakąś znaczącą pomoc innych.

- Raczej trzeba nam szukać podobnych nam desperatów przypartych już do muru  i rozumiejących, że albo się obronimy wspólnym wysiłkiem albo za chwilę zginiemy. – Trzeba więc nam łączyć się z podobnymi nam w ramach braterstwa i solidarności dla walki ze wspólnym wrogiem.

 

Można to też powiedzieć że nasza silna wola naszego ludzkiego ducha napotyka odzew naszej duszy, a więc i to „nasza podświadomość” już doprowadza do spełnienia się tego, czego chcemy, i już to na drodze duchowej realizuje.

– I trochę racji w tym jest, tyle że do tego potrzeba poparcia osób nas kochających, które w razie potrzeby udzielą wsparcia. – A więc trzeba zdrowych relacji społecznych.

- I przy nich róże takie cuda będą możliwe

- Jednak w naszych realiach trwa nie pogłębianie integracji i zrozumienia, budowanie frontów zgody i jednakowego rozumienia zasad,

a skłócenia są wciąż podsycane, społeczności ideowe są otwierane na napływ nowych, Gości, imigrantów, odmiennych kulturowo i cywilizacyjnie.

Mało tego – Napływowi to w zwiększonej ilości jednostki aspołeczne, z wyjątkowo dużym odsetkiem antyspołecznych, czyli socjopatów. – Ci zaś będą totalnym hamulcem integracji, bo nigdy nie przyjmą postaw prospołecznych..

 

- Poza tym takie dzieła oparte o przeświadczenie, że „będzie dobrze”, są bez korzenia,

- są jak „z głupim znaleźć”,

- jak „dostać w nagrodę, ale zaraz mieć zabrane za karę”,

- jak „pożyczyć i roztrwonić jak znalezione” („łatwo przyszło, łatwo poszło”), ale później trzeba to „oddawać ze swego” – ze swoich zasobów, ze swoich wolności, ze swojej krwawicy, z przyszłości swojego potomstwa, a nawet z przyszłego bytu swoich wspólnot.

- Bo w gruncie rzeczy wiara że „będzie dobrze” stoi na tzw. myśleniu magicznym. – Ona zadowala się tym, że to czego chcemy,  „samo się stanie”.

 

Taki rodzaj chcenia jest ponadreligijny i uprawiają go ludzie dowolnej wiary, ale wyznający ją powierzchownie,

- bo do chciejstwa żaden bóg potrzebny nie jest, gdyż ono jest oparte o „myślenie magiczne”, a więc i niekonsekwentne i życzeniowe, nawet dopuszczające i wyczarowanie im z niczego tego czego tak bardzo chcą.

 

”Chcieć to znaczy móc”, czy wiara że „będzie dobrze” stały się podłożem wielu wrogich manipulacji, z nawet szantaży i terrorystycznych wymuszeń usiłujących ich ofiarom przedstawiać wyjątki od reguły jako możliwą normę.

– W rezultacie tam gdzie jednemu udało się coś niemal niemożliwego, oszuści już namawiają innych sugerując że to może być normą..

- I podobnie – tam gdzie zawiniła jednostka głoszą winę grupy do której należał, a nawet żądać zapłaty za kogoś kto nie ma przez tego, kto ma, np. bo … był taki precedens, gdyż jeden tak zażądał i mu wypłacili.

Oczywiście  mogą być i rośliny, które w swojej woli rośnięcia będą przebijać i asfalt i beton, tylko czy jest sens robić z tego normę i propagować u nas i dla nas uprawę kwiatów na betonie?

Tyle, że u roślin jest to ich normalna dla ich natury silna wola, wola życia.

– Natomiast wola chciejska to już wynaturzenie, ona zawsze jest przeciw życiu.

 - I życiu tych, którzy chcąc nadmiernie gromadzić dobra oszukują, rabują i mordują innych dla zysku, i życiu tych ludzi, którzy ulegną swojemu chciejstwu nie dostrzegając tych zagrożeń, bo ich umysły sparaliżują podsuwane im przez tych pierwszych obiekty pożądań. – Tyle, że ci drudzy szybciej się wyleczą ze swoich chciejstw, ale ci pierwsi jak już zaczynają to nie przestają – DO OSTATNIEGO CHCIEJCY.

 

Ze względów objętościowych postu przykłady występowania zjawiska chciejstwa w życiu politycznym współczesnej Polski przedstawię w części 2