Ludzie gdy dorwą się do władzy, nie potrzebują żeby ludzie ich kochali – im wystarcza żeby się ich bali. – Zwykli ludzie odwrotnie. – Chcą być kochani i żyć bez obaw.

Nasz wróg wewnętrzny  pierwszy - chciejstwo

Niestety dokąd ludzie boją się walczyć o to co im konieczne, są tylko niewolnikami uprawiającymi chciejstwo, a więc myślenie magiczne, że jak bardzo będą chcieli, a zwłaszcza jednoczyli się w tym chceniu, to im się to jakiś cudowny sposób spełni.

Nie spełni się – bo chciejstwo jest tylko SWOJĄ wolą chciejcy, a nie WOLNĄ wolą człowieka. – WOLNA wola przy decydowaniu się ludzi na postawę chciejstwa w ogóle nie jest tu używana.

Niestety ich chciejstwo  jest tu bardzo zdradzieckie, bo dokonują tutaj faktycznego równouprawnienia tych władz ze sobą. – Od tych władz, jak od podobnych im ludzi oczekują i lojalności i zaufania… i srodze się zawodzą.

- Zawodzą się, bo oni będąc już przy władzy wcale nie muszą  działać dla ich dobra, a mogą i dla swoich egoistycznych celów – celów wrogich podwładnym.

 

Mamy zamach stanu

Jesteśmy tu przestrzegani już w Biblii żeby nikomu nie oddawać władzy nad sobą. Nawet demokracja nie daje nam gwarancji, że nasze wybrane władze państwowe będą rzeczywistymi naszymi przedstawicielami.

– Od tego moralny ze swojej natury naród, którego jest danepaństwo ma tu niekwestionowaną, naturalną jako budowniczy i obrońca w skali międzypokoleniowej władzę zwierzchnią nad władzami państwowymi.

- - I ona musi funkcjonować realnie.

- - - A jeśli nie funkcjonuje, oznacza to, iż żyjemy w realiach faktycznego zamachu stanu, a naród musi podjąć walkę z zamachowcami.

 

I im dłużej trwa ten stan realizujący cele zamachowców, tym bardziej oni umacniają się na zdobytych pozycjach, a tym trudniej jest obrońcom  przywrócić moralny ład w życiu ich państwa.

 

Ponieważ w takich sytuacjach nie na długo zamachowcom - tym ciemnym siłom - wrogim i narodowi i zwykłym ludziom i ludzkim społecznościom ideowym - wystarczyłby terror siły, praw i ekonomii, więc te siły, działając głównie za sprawą mediów nadających swój przekaz na rynek publiczny państwa, tworzą przede wszystkim  celowo piorący nam mózgi MĘTLIK POJĘCIOWY.

Znamy przypadek wierzy Babel, gdzie to Bogu przypisano sprawstwo pomieszania ludziom języków. – Tu idzie dokładnie i to samo. – O to żeby ludzie nie mogli się porozumieć i stworzyć jedności celem wspólnej walki.

 

- Tutaj ten zamierzony mętlik pojęciowy związany jest z wieloznacznością zwrotu „boję się”.

W rezultacie tego mętliku nasz zaufany powiernik, wychowawca, czy pośrednik, który nam będzie tłumaczył czego się bać, a czego nie, ma tutaj wymarzona okazję do zdradzieckiego przejęcia władzy nad nami JAKO NASZ WRÓG WEWNĘTRZNY.

- A to nie tylko nasz dysonans poznawczy, czy brak wiary w siebie, ale i w Boga, i Bogu…

- Tutaj zaś wrogiem wewnętrznym jest zwłaszcza ten z telewizora - szepczący do nas swój „słodki” czy „troskliwy” jad przekazu medialnego w warunkach wzbudzających zaufanie - ciepła i bezpieczeństwa domowych pieleszy.

Jego tu głównym celem jest żebyśmy się bali panicznie, bo wtedy jesteśmy plastycznie bezmyślni, a zarazem posłuszni. i może nam wmawiać co tylko chce, a my to spełnimy.

Może nam np. każdego kto jest mu niewygodny zaprezentować jako „zło absolutne” NAM ZAGRAŻAJĄCE, a za to nawet najgorszych zbrodniarzy, w tym naszych najgorszych, szowinistycznej natury wrogów kazać nam nazywać obrońcami i wybawicielami - bo z grożących nam szponów „zła absolutnego”, a nawet jeszcze im pomagać, spełniając najskrytsze marzenia naszych najgorszych wrogów.

- Covid i wojna na Ukrainie pokazują to dobitnie.

 

I najgorzej, że dokąd się boimy, a więc i kupujemy jako prawdziwą i nam pożyteczną ich narrację rzeczywistości

- będzie to trwało i trwało - aż po nasz marny koniec, a oni co najwyżej będą nam podrzucali coraz to inne źródła bojaźni – tak oficjalnych, jak i ukrywanych i a tylko sugerowanych lęków.

- A boimy się i będziemy się bali dokąd nie zrozumiemy istoty naszych bojaźni. – Tu kłania się moja poprzednia notka o dysonansie poznawczym

– no bo jak samej prawdy jedynej będziemy się w sytuacji zagrożenia bali, to marna dla nas nadzieja, iż podejmiemy obronę konieczną.

 

- Bo i w samych bojaźniach są i nam użyteczne i nam naturalne, a więc konieczne, a nie tylko destrukcyjne.

- MAJĄC ZAŚ WSZYSTKIE „W JEDNYM WORKU”, I TRAKTUJEMY WSZYSTKIE JEDNAKOWO – jako te, których nie chcemy – strachy, fobie i lęki – WSZYSTKIE JAKO LĘKI.

- A w rezultacie jesteśmy skłonni chcieć wszystkiego, co tylko nam podsuną w zamian za obietnicę uwolnienia nas od tych bojaźni. – Wszystkiego, bo włącznie z samozatraceńczym.

 

Wróg ideologiczny - oprawność polityczna

Największe problemy, nie tylko we wzajemnym porozumiewaniu się, oraz w zrozumieniu się  zwrotnym, ale i w życiu - i osobistym, i wspólnotowym, i społecznym, bo już zrobiono nam, a nawet wciąż jeszcze  pranie mózgu dotyczące nie odróżniania strachu i lęku.

 W rezultacie chcemy walczyć ze strachem, który jest nam przyjazny i konieczny, a lęki lekceważymy nazywając je strachem, czy obawą, albo fobią, a więc poczuciem zagrożenia nie istniejącego realnie, a tylko w naszym umyśle, że to sprawa tylko naszej psychiki, w tym błędów naszego rozumowania.

To właśnie poprawność polityczna  zarządza szeroko zakrojonymi akcjami wrogiej nam propagandy wojennej, kłamstwami, manipulacjami, psychotechniką i socjotechniką, programowanie podprogowym społeczeństwa

– a nade wszystko praniem mózgów społeczeństwu państwa dla uczynienia ich bezmyślnym konsumentem narzucanych przez poprawność polityczną „racji jedynie słusznych”;

- -  czyniących z nich tak samo jak instynkty czynią zwierzęta - bierne, bezkrytycznie posłuszne, bezmyślne i bezwolne,

- - - tak i z ludzi potrafią robić stado osobników nie szukających mądrości, a nawet prawdy.

 

Poprawność polityczna to nie jakaś tam oficjalnie głoszona forma grzeczności w polityce. To wredna ideologia, która wypływa z ideologii satanizmu.

– Ona np. przewrotnie nazywa polityką to czego chcą aktualne władze państwowe według przez siebie stanowionych lub interpretowanych definicji i praw, a nie to;

- co wynika z polityki narodu którego państwo jest dobrem wspólnym i własnością niepodzielną i niezbywalną

- co ma ludzkie i wspólnot ludzkich, w tym narodowe cele

- - czyli faktyczną antypolitykę i bezprawie stanowione przez oszustów, zdrajców i wrogich Polsce i Polakom obcych agentów - faktycznych uzurpatorów podających się za władze państwowe.

 

To satanizm zawarty w ideologii poprawności politycznej jest tym, z czego wynikają antyludzkie cele tego fałszywego podejścia do fobii);

- zwłaszcza to że fobie  traktowane są tu w kategoriach nie psychologicznych, a politycznych 

- - z czego wynika, że zamiast traktować je jak dziwactwo i sugerować terapię, chcemy zwalczać, a nawet karać na nią;

- oficjalnie za nią, bo oficjalnie za nią, bo w praktyce „za to co nie podoba się satanistom, a jednocześnie uzurpatorom, terrorystom zdolnym wyegzekwować swoje uzurpacje siłami administracji państwowej.

– I co najgorsze, to zwalczać nawet gdy to wcale nie fobia (bo ta dotyczy zagrożeń nie istniejących w życiu realnym), a racjonalnie uzasadnione zagrożenie, przed którym każdy trzeźwo myślący człowiek powinien się bronić, w tym podejmować obronę swojej społeczności).

Ostatecznie to trzeba pamiętać, że fobie w naturze są lękami.

– Natomiast po obróbce przez satanistów poprawności politycznej stają się narzędziem prawa przed którym musimy się obronić koniecznie, bo jest i antyludzkie i niemoralne, i tylko w interesie tych co go przeciw zwykłym ludziom i narodom stanowią i egzekwują.

Obroni nas przed nim strach przed takim prawem satanistycznym – ingerującym w system ludzkich wartości, w szczególności uderzającym w nasza obronę konieczną przed różnymi uroszczeniami i uzurpacjami.

 

Przyjaciel - strach

Strach rodzi się z przyjęcia do świadomości złej wiadomości o realnym, a poważnym zagrożeniu. Strach jest ludziom naturalny na tyle że reagują na niego produkcją niezbędnych hormonów. Strach jest nam bardzo pożyteczny, bo uruchamia naszą wolną wolę a więc i uzdalnia nas do uruchomienia wszelkich sił organizmu  celem podjęcia walki lub ucieczki.

– Mamy tu prostotę sytuacji, bo nie ma trzeciej możliwości wyboru – tu rządzi najprostsza logika – zerojedynkowa: jest, nie ma. Nie ma więc „strachu przewlekłego” – to już zawsze jakaś forma lęku.

Nie ma możliwości sfałszowania strachu. – Strach głosi prawdę, - To właśnie zerojedynkowość czyni go odpornym na kłamstwa i manipulacje, a nawet pychę i głupotę.

 

Niezależnie od tego, czy wybierzemy ucieczkę czy walkę nasz strach trwa jako sprzężenie zwrotne podtrzymujące tą decyzję, a więc i pozwala nam konsekwentnie i bezkompromisowo zmierzać do celu w postaci osiągnięcia bezpieczeństwa.

Strach dotyczy spraw z zakresu uświadamianych sobie spraw z zakresu ludzkiego ducha, a więc i koncentruje naszą uwagę na sprawach moralności i powołań ludzkich, a więc bezpośrednich zagrożeń trwania i życia, i człowieczeństwa i zaspokajania potrzeb koniecznych. – Nasz strach nie pozbawia nas wolności, inicjatywy ani odwagi, a przeciwnie – podtrzymuje je.

Warto tu zaznaczyć iż zwierzęta podobnie podlegają strachowi, z tym że one jako nie mające tu wolnej woli działają kierując się instynktami, a więc tak samo, co ułatwia zadanie myśliwym.

 

Wróg wewnętrzny - lęki

Odpowiednio lęk rodzi się z poczucia niepewności. – Nie ma tu żadnej koncentracji ludzkich możliwości duchowych,

- a to w sytuacji gdy nie mamy odpowiednich tu zwierzęcych instynktów powoduje, że stajemy się faktycznie łatwiejszą ofiarą naszych agresorów jak dzikie zwierzęta.

– Lęki przeżywamy mimo braku realnych, racjonalnie wytłumaczalnych  zagrożeń. – W lękach nie ma precyzji. – Jest dużo domniemań, a więc i pola dla interpretacji i manipulacji,

Lęki prowadzą do paraliżu rozumu, ludzkich uczuć i ludzkiego ducha w tym poczucia człowieczeństwa i władz ludzkiej świadomej, dobrej i wolnej woli.

W przypadkach lęku nie mamy wsparcia dla potrzebnych nam wolności, inicjatywy czy odwagi – możemy tylko reagować z opóźnieniem – chyba że znajdziemy jakieś dodatkowe ich źródła.

Typowe formy lęku to obawy (nie mające jeszcze potwierdzenia - nieufność, sceptycyzm, wątpliwości, ostrożność, roztropność, przezorność. Na to nasi wrogowie aplikują nam poprawność polityczną) i fobie (odpowiedniki alergii – na to nasi wrogowie aplikują nam podmiany definicji celem „upolitycznienia” fobii).

Tu też warto zaznaczyć że i zwierzęta podlegają lękom. Np. myszy pod miotłą nic nie grozi, ale „siedzi cicho” – cwaniara wie, że i tak ucieknie kiedy ktoś podniesie miotłę;

- podobnie kiedy posuwając się wyraźnymi zygzakami zbliża się do niej wąż, ta będąc sparaliżowana lękiem (bo nie ma pewności że on idzie po nią, nie rozpoznaje jego agresywnego zamiaru, więc nie reaguje strachem i nie ucieka póki czas), tylko siedzi cicho - do swojego końca.

 

I dokładnie tą, paraliżującą funkcję emocji nadmiernych jaką są lęki w sytuacji niepewności co do zagrożenia, użyto przeciw nam  w przypadku covida, a ponadto z dziecinną łatwością, a bez naszych oporów przeniesiono na wojnę Rosja-Ukraina.

Mało tego, bo skoro mechanizm jest przeciw nam skuteczny, to i już na pewno będzie przenoszony i na inne obiekty.

Oczywiście o ile nie znajdziemy na czas środków zaradczych.

 

Lęki to nasi wrogowie wewnętrzni, którzy szatkują naszą ludzką duchowość na rzecz wewnętrznej władzy nad nami najsilniejszych naszych emocji upodobniających nas do zwierząt, oraz na rzecz zewnętrznej władzy  nad nami tych, którzy mają możliwości nimi manipulować.

- typowe lęki to o portfele, o zdrowie, czy o życie.

Lęk jest chorobą duszy – rozstraja psychikę, tak że zaczyna pracować ona jako nasz wróg wewnętrzny. – Przyczyny są dokładnie te same, co w przypadku innego naszego wroga wewnętrznego – dysonansu poznawczego o którym pisałem w notce:

https://miarka-neon24pl.neon24.org/post/167986,dysonans-poznawczy-nasz-wrog-wewnetrzny

 

W każdym przypadku lęków – o ile zaraz nie podejmiemy walki z nimi - manipulatorzy mogą już taką na nas presję wywierać, tak potrafią nami wywijać, żebyśmy z czasem sami chcieli, aby to władza państwowa nas przed tym chroniła „za wszelką cenę” i to władza jaka by nie była, nawet niemoralna, w tym zdradziecka, skorumpowana lub agenturalna wrogów zewnętrznych, w tym korporacji prywatnych (niemoralnych i zbrodniczych) i globalistów (bandytów, rabusiów, satanistów i ludobójców).

- Istotne, że nawet potrafimy chcieć, żeby nas chroniła władza państwowa nawet nam wroga – i to wraz z jej oficjalnie głoszoną poprawnością polityczną, mimo iż to wprost prowadzi do zrobienia z nas poprawno-politycznych, bezwolnych marionetek – i bezmyślnych, i głupich, i bezkrytycznych, - „bez serc i bez ducha”, i bez moralności, i bez wolnej woli.

 

Musimy tu uważać na praktyki błędnego rozszerzania pojęcia strachu

– Przecież jeśli uwierzymy że to strach, podejmiemy walkę, czy uciekniemy od tego, a jednak naprawdę to będą rzeczy nam konieczne i w najwyższym stopniu - zaszkodzimy sobie i naszym bliskim, oraz naszym społecznościom.

Ktoś np. niedawno np. stwierdził iż „jest strach przed przekroczeniem zakazów czy nakazów”.

– Nie, nie ma takiego strachu.

– Nawet „strach przed karą z rąk władzy” byłby tu błędnym rozszerzeniem - nie byłby tu realnym, bo albo prawo było by słuszne, to banie się zastosowania go byłoby wyrazem warcholstwa takiej osoby, a jeśli byłoby niesłuszne, niesprawiedliwe, terrorystyczne, byłby to brak strachu dla walki przeciw  niemu a więc lęk.

- Strach istnieje wyłącznie przed bezpośrednim zagrożeniem, a więc w warunkach kiedy mamy wybór obrony lub ucieczki.

 

– Jednak jest:

  1. Strach przed prawem ingerującym w nasz system wartości, a więc i nasze powołania i cele, czyli nasze sprawy najważniejsze.

– Mamy więc możliwość walki przed narzuceniem nam takiego prawa, a nawet przed władzami które by chciały nam takie prawa narzucić, bo coś takiego z ich strony by świadczyło o tym iż są niemoralne i nam wrogie. – I ta walka musi być podjęta;

 

  1. Strach przed narzuceniem nam zakazów i nakazów z którymi się nie zgadzamy bo mogą być np.

- antywychowawcze wobec potomstwa,

- demoralizatorskie,

- deprawatorskie czy

- niesprawiedliwe (zwłaszcza niejednoznaczne; mające względy na osoby; ustanawiające faktyczne przywileje pod zwodniczą nazwą „praw”, podczas kiedy ich nie otrzymujący byliby faktycznie dyskryminowani; przyznające jednym więcej praw jak innym, a więc i dyskryminujące tych innych i nakładające na nich obowiązki  nie wynikające z istoty prawa, a nawet niemoralne i nieludzkie pod kłamliwymi pretekstami – np. ubóstwo jako przyczyna odbierania rodzinom dzieci co jest i niemoralnością i bestialstwem – a w tych warunkach ani sprawiedliwość, ani prawo sensu nie mają. – Już lepiej zamiast odbierać dzieci, odbierać bogactwa tym którzy mają ich nadmiar. – To by było tylko niesprawiedliwością, ale za to usprawiedliwioną potrzebą społeczną.

Jednak strach związany z perspektywami narzucenia nam tak złego prawodawstwa musi nas uzdalniać do obrony przed jego wprowadzeniem, a w przypadku jego podstępnego wprowadzenia, do jego wycofania i ukarania sprawców.

c/ dokładnie to samo  z umowami zawieranymi przez władze państwowe na szczeblu ponadpaństwowym, czy z biznesem prywatnym. – To mogą być co najwyżej propozycje, ale wiążąco zawierane mogą być tylko przez naród – inaczej nie maja mocy prawa, więc i naród ich respektować nie może.

 

  1. Strach przed karą niesłuszną a więc krzywdzącą a nawet ruinującą nam ład życiowy i plany, a więc i

a/ wymuszającą zmiany których nie chcemy, i

b/ przed którymi potrzebujemy się bronić

- zmianą tylko dlatego, że ktoś uchwalił takie niesłuszne, niesprawiedliwe i niemoralne rozporządzenia i wolę psychopaty, a nie żadne tam prawo.

- Przed takim „prawem” musimy się bronić;

 

  1. Strach przed nałożeniem nam ograniczeń na naszą wolność:

- w tym w tym ograniczeń wynikających z samych ludzkich i wspólnotowych (a przy tym społecznych) celów naszej wolności

- - np. a/ wolności na rzecz wspomagania naszej odpowiedzialności za nasze wspólnoty, czy społeczności i ich członków.

To jest najważniejszy cel naszej wolności. – To przede wszystkim dlatego musimy bronić jej i jej dobrego pojmowania;

 - - np. b/ każda z naszych wartości ma swoje typowe jej granice,  w których pełni funkcje związane z jej użytecznością społeczną, a więc i trwania stabilnego stanu ludzkiej normalności skutkującej optymalnymi warunkami dla pokoju i rozwoju ludzkiej i wspólnotowej kultury.

- Tych granic musimy bronić, bo straty mogły by być niepowetowane.

 

Groźby płynące z traktowania lęku jako strach

Istnieje też groźba nałożenia nam ograniczeń na naszą wolność. – I jeżeli te ograniczenia byłyby niesłuszne, powinniśmy kierować się tu strachem i walczyć.

Tyle że nie zawsze, bo możemy się faktycznie kierować  nie strachem, a różnymi dziwnymi lękami, będącymi wyrazem złego funkcjonowania naszej psychiki, i jeszcze potęgującym tą destrukcję wrogiem wewnętrznym.

 

Podstawową cechą odróżniającą lęk od strachu jest jego brak uzasadnienia w konkretnym, bezpośrednim zagrożeniu.

Jeśli nie ma prawdziwego zagrożenia, mamy tylko lek. Nie pomogą żadne wrzaski o zagrożeniu i strachu;

- np. przed odebraniem nam możliwości

- bezkarnego poswawolenia czy powarcholenia sobie,

- czy podokuczania innym, czy też potrollowania,

- czy porobienia sobie kpin z poważnych spraw na złość osobom odpowiedzialnym, mądrym i dalekowzrocznym, a bez zrozumienia, że idzie o sprawy poważne;

Niestety często tacy swawolnicy czy warchoły wręcz nie chcą uznać, że skoro nasza wolność jest ściśle skorelowana z odpowiedzialnością, to i wolności mamy tylko tyle ile odpowiedzialności.

– Oni mogą nawet w ogóle nie poczuwać się do odpowiedzialności za innych, czy za wspólną, dobra i bezpieczną z nimi przyszłość, ale wolności, to by chcieli mieć choćby i pełnię;

- - mogą nie dawać się przekonać, że odpowiedzialność każdy ma inną, a np. niewolnicy jej w ogóle nie mają – mogą mieć tylko „prawa” które nada im ich właściciel - i niech kogoś nie zwiedzie fakt, że niewolnictwo skończyło się w średniowieczu.

– Ono szybko wróciło, a teraz trwa proces bandyckiego, globalistycznego wywłaszczania i zniewalania populacji ludzi w całym świecie, w tym „depopulacji stad” zezwierzęconych niewolników – planowanego trzonu społeczeństw państw, który w zamyśle psychopatów globalizmu miałby być faktycznym niewolnictwem ludzi bez własności i bez wolnej woli;

- - To właśnie nie pilnowanie granic naszych wartości ludzkich i wspólnotowych które mają strzec naszych funkcji związanych z naszą użytecznością społeczną stale się najczęstszą przyczyną naszych zniewoleń i uzależnień.

- - – Niestety ich bezkarne, przekroczenie skutkuje już może nie od razu, ale zawsze czymś złym, zagrażającym życiu czy realizacji naszych ludzkich i wspólnotowych powołań,

- w szczególności dochodzi wtedy do stanów niedostatku lub nadmiaru dóbr koniecznych, zaraz zresztą skutkujących chorobami z niedostatku pokarmu czy konkretnych składników pokarmowych niezbędnych, albo chorobami z nadmiaru (typowe to otyłość czy cukrzyca).

– Do tego dochodzi i do chorobami społecznymi z nadmiaru i niedostatku – od zamożności w górę w skali bogactwa, czy typu bieda i wynędznienie. – W obu też przypadkach dochodzi do postaw aspołecznych i antyspołecznych.

 

Normalni ludzie potrzebują stabilnych granic które chronią nie tylko ład i bezpieczeństwo życia społeczności, ale i same te osoby cierpiące na lęki czy fobie i ich powszechnego respektowania przez całą społeczność.

 

Pozbawienia praw” – faktycznie urojonych

Niestety mamy i takich którzy ze strachem podchodzą do groźby „pozbawienia jakichś jego „praw” – faktycznie urojonych – bo od razu chcą przeciw temu walczyć,

- o prawa np. do głupoty czy do błędu

- albo do tolerowania ich postaw aspołecznych, czy nawet antyspołecznych, syjonistycznych, ideologicznych, nawet satanistycznych, czy syjonistycznych albo totalitarnych

- - a w takich przypadkach nawet występować przeciwko Administracji jakoby chcącej ich czegoś pozbawiać.

Przecież takich praw nie ma i być nie może, bo to w ogóle nie byłyby prawa, gdyż nie mogły być powszechnymi, a zatem i  żadna społeczność nie mogła by przy takich „prawach” istnieć, bo każdy by chciał z nich korzystać kosztem i jednostek i ogółu, a więc i jej destrukcji